Transportowa koalicja 9 państw europejskich to cios dla polskich form transportowych. Polski resort infrastruktury protestuje.
Kilkanaście dni temu ministrowie z 9 krajów europejskich zawiązali tzw. sojusz drogowy. Jego celem jest walka z tzw. „dumpingiem socjalnym”. Skutkiem ubocznym tejże walki może być wyeliminowanie z rynku m.in. polskich firm transportowych.
Sojusz drogowy – o co chodzi?
Zawarty pod koniec stycznia sojusz drogowy obejmuje 9 krajów europejskich: Francję, Niemcy, Belgię, Austrię, Luksemburg, Włochy, Szwecję, Norwegię i Danię. Ministrowie transportu wymienionych państw spotkali się w Paryżu, by podjąć walkę z „dumpingiem socjalnym”, wprowadzając zaostrzone przepisy dla zagranicznych kierowców, poruszających się po terytorium ich krajów. Zgodnie z postanowieniami sojuszu drogowego, w weekendy i święta kierowca powinien powrócić do swojego kraju na 45-godzinny odpoczynek. Przy takich przepisach trasy na dłuższe dystanse, np. do Portugalii, byłyby dla polskich firm transportowych zupełnie nieopłacalne, eliminując je w ten sposób z rynku. Czy Polska przestanie być transportową potęgą?
Transportowy kontrsojusz Polski
Polska wraz z innymi państwami, które tracą na postanowieniach sojuszu drogowego, zawiązały porozumienie, którego celem jest niedopuszczenie do ich wdrożenia. Wśród sojuszników Polski znajdują się m.in. Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Węgry oraz 6 innych państw. Kraje te wspólnie sprzeciwiały się już wprowadzeniu niektórych obostrzeń, takie jak np. płaca minimalna w Niemczech. Przedstawiciele w/w państw zgodnie twierdzą, że sojusz drogowy zaburza równowagę rynku transportowego, godząc również w podstawowe zasady funkcjonowania Unii Europejskiej. W najbliższym czasie planowane jest prowadzenie konsultacji z partnerami społecznymi oraz stronami, których dotyczy spór. Co z nich wyniknie? Zapewne najbliższe miesiące przyniosą odpowiedź .