Grupy zawodowe mają swój specyficzny język, którym posługują się w codziennej komunikacji. W korporacji często słyszy się o deadlinach, na budowie z kolei o majzlach. Kierowcy zawodowi również posługują się specyficznym językiem, którego nie zrozumieją raczej „zwykli śmiertelnicy”. Jak rozmawiają ze sobą drajwerzy przez gruszki?
Pojazdy w słowniku kierowcy
Wielu kierowców (mobili) nazywa swoje ciężarówki furmankami, a kabinę, w której sypiają – kurnikiem lub gołębnikiem. Co ciekawe, kiedy parkują, to „wtulają się”, a parking nazywają „pompą”. Na pompie wtulają się różne samochody, które też mają swoje specyficzne nazwy w słowniku drajwerów, np.: „królową szos” określa się w nim samochody marki Renault, a mercedesy są nazywane „roburami”. Sporo obrazowych określeń dotyczy również policji „w różnych wersjach”. I tak np.: „miśki na hulajnogach” to policjanci poruszający się motocyklami, „dyskoteka” to samochód policyjny na sygnale, a „ekologia” to policja sprawdzająca paliwo. Inspekcja Transportu Drogowego to natomiast „krokodyle”.
CB-slang
Kierowcy porozumiewający się przez CB radio informują się często o warunkach panujących na trasie. I tak np. „maślanka” to określenie mgły, „ształ” to korek, a „kaganiec” to ograniczenie prędkości. Kiedy kierowca wyprzedza inne auto, to je „łyka”, kiedy zawraca, to „wywija rogala”. Kierowcy nie robią sobie przerwy, tylko „kręcą pauzy”, a kiedy jeżdżą bez przerwy, to „robią na strzała”. Slang drajwerów jest pełen ciekawych haseł – nie sposób wszystkich opisać w krótkim artykule. Jeśli masz jakieś swoje ulubione określenia, podziel się nimi w komentarzu!