Przewoźnicy amerykańscy mogą już powoli rezygnować z zapisywania godzin pracy w księgach. Władze USA wprowadziły elektroniczny sposób śledzenia czasu pracy kierowców, czyli tachografy. Jak się je wykorzystuje za Oceanem, a jak w Polsce? O tym poniżej.
Jak to będzie działać w USA?
System pracy amerykańskich kierowców zasadniczo nie zmieni się – nadal będą oni jeździć maksymalnie 11 godzin, po czym 10 godzin przeznaczać na odpoczynek. Tachografy będą rejestrowały czas pracy silnika, przejechany dystans, a także lokalizację auta. Decyzję o wprowadzeniu tachografów do ciężarówek uzasadnia się zwiększeniem bezpieczeństwa i kontroli nad pojazdami. Szacuje się, że dzięki temu rząd amerykański zaoszczędzi ok. milion dolarów miesięcznie, a liczba ofiar na drogach zmniejszy się do ok. 26 osób rocznie. Wiele osób jest przeciwnych wprowadzenia tachografów i nie ufa w szacunki rządu. Twierdzą oni, że urządzenia nie będą służyły kierowcom zmuszając ich do wypoczynku wtedy kiedy wymagają przepisy, a nie wtedy kiedy są naprawdę zmęczeni.
A jak to wygląda na rodzimym podwórku?
W Polsce obowiązek posiadania tachografu dotyczy autobusów i samochodów ciężarowych o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 3,5 tony, które wykorzystywane są do przewozów drogowych (z pewnymi wyjątkami, np. gdy jest to niehandlowy przewóz rzeczy do celów prywatnych). W przypadku braku tachografu w tego rodzaju pojazdach podczas kontroli Inspekcji Transportu Drogowego, kierowca musi liczyć się z karą pieniężną (3 tysiące złotych).